czwartek, 27 grudnia 2012

Małe porządki i... postanowienia noworoczne

Witajcie! Przybywam po długiej, bo ponad miesięcznej przerwie. Wcale nie próżnowałam przez ten czas. Czasu na rękodzieło było niewiele, ale cieszę się, że mimo to udało mi się znaleźć chwilę, by obdarować bliskie mi osoby własnoręcznie wykonanymi kartkami świątecznymi czy drobnymi upominkami. 

Nowa notka miała pojawić się jeszcze przed Świętami, ale stwierdziłam, że nie będę zawracać Wam głowy i przy okazji zajmę się własnymi sprawami, spędzając trochę czasu z bliskimi zamiast ślęczeć przed komputerem. Życzeń noworocznych też pewnie nasłuchaliście się już tyle, że szczęścia i zdrowia wystarczy Wam do końca życia i dłużej. Tak to już bywa co roku ;) W każdym razie mam nadzieję, że jesteście wypoczęci i gotowi na przywitanie kolejnego roku.

Trochę się tu pozmieniało. Stwierdziłam, że kolory na blogu są zbyt ciemne, więc jest nowe tło i w ogóle... :) Mam nadzieję, że teraz jest odrobinę jaśniej i czytelniej, bo o to głównie chodziło. W najbliższym czasie będę pewnie wprowadzać jeszcze jakieś zmiany, ale to wyjdzie "w praniu".

Prezentuję moje nowe dzieła, które zrobiłam, wykorzystując starą bluzkę, której nie chciało mi się już nosić, bo zwyczajnie mi się znudziła i kawałek materiału w pastelowe kwiaty, który znalazłam kiedyś na strychu w domu moich dziadków. Można więc powiedzieć, że to biżuteria wykonana w duchu recyklingu, bo wystarczył klej, maszyna i kilka półfabrykatów, żeby ją wykończyć.


 Tak oto powstał naszyjnik...


 do którego dorobiłam kolczyki wkrętki - miałby być większe, ale jakoś tak mnie natchnęło :)


 Powstał jeszcze jeden komplet - pastelowy, ale na razie mogę pokazać jedynie kolczyki, ponieważ zestaw od razu po wykonaniu zakosiła moja mama (najwierniejsza fanka twórczości), a nie mam osobnych zdjęć naszyjnika.


 Dlatego zrobiłam im dłuższą sesję ;)




 Chciałam też wspomnieć o cudnym drobiazgu, jaki otrzymałam od Kuny Domowej (klik!). Jest to jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny NaJabłusznik :) Czyż nie jest uroczy? Absolutnie się w nim zakochałam. Zamiast używać foliowej torebki, można w tak niekonwencjonalny sposób "ubrać" jabłko.
 A teraz jest tylko mój ;)


 Uwielbiam takie zajawki! Ostatnio stwierdziłam, że nie ma nic lepszego, niż otaczać się pięknymi przedmiotami. To chyba uzależnia.
 Więcej o NaJabłusznikach i autorceklik!



 Jeszcze jeden ważny news. Z wielką radością informuję, że wygrałam rozdanie na blogu Marzeny (klik!), a konkretnie rozdanie "przydasiowe". Jak tylko paczka dojdzie, nie omieszkam się nią pochwalić i przy okazji podziękować oficjalnie autorce :) Cieszę się tym bardziej, że prowadzę bloga od niedawna i było to jedne z pierwszych rozdań, w których miałam okazję wziąć udział.

 Z postanowień noworocznych: mam nadzieję, że w przyszłym roku będę częściej dodawać wpisy i trochę się tu rozkręci. I tak wiele się zmieniło i cieszę się, zarówno z ilości odsłon, jak i wszystkich pozytywnych komentarzy, które otrzymuję, nawet jeśli niespecjalnie dbam o to miejsce. To jest ekstra ;)

 EDIT: Znalazłam zdjęcie, na którym widać kawałek nieszczęsnego naszyjnika. Załapała się jeszcze brocha, którą zrobiłam kiedyś z zepsutego zamka. Właściwie zrobiłam ich kilka... ale o tym kiedy indziej :)

 Trzymajcie się :)



środa, 14 listopada 2012

Decoupage po raz kolejny

 Tym razem bardziej użytkowy. Od dawna przymierzałam się do pomalowania półki na płyty, którą kupiłam już jakiś czas temu, ale nie miałam na nią żadnego konkretnego pomysłu. Wraz z listopadowym dłuższym pobytem w domu miałam okazję usiąść i poszperać w zasobach moich papierzysk. Znalazłam czarno-białe zdjęcia wyrwane kiedyś z gazety (jakiś artykuł na temat hipisów czy coś...). Na dwóch pozostałych ściankach wylądowały kwiaty i tak oto powstała:

 








 Myślałam o tym, żeby pomalować ją też w środku, ale w końcu zostawiłam surową i polakierowałam. Jestem całkiem zadowolona z efektu ;)

 W szafie naszego mieszkania znalazłam zakurzony, drewniany pojemnik na ołówki i długopisy (przynajmniej taką przypisałam mu rolę - w rzeczywistości był to po prostu drewniany kubek bez ucha). ;) No, a że materiał się nadawał, to od razu poszedł pod pędzel.



 Jestem trochę zła, bo miałam kilka lepszych zdjęć ostatniego, które miały tu wylądować, a które niechcący wykasowałam. Teraz nie chce mi się robić drugi raz sesji, ale myślę, że i te zdjęcia są całkiem znośne.

 Ale za to moje płyty mają godny domek, którym jeszcze raz się pochwalę:






Jesień w pełni, więc ofensywa książkowo-płytowa jak najbardziej na czasie.




wtorek, 25 września 2012

Kolczyki z makulatury

 Mój pobyt w Toruniu nieoczekiwanie się przedłużył, czego w sumie nie żałowałam, bo kocham to miasto i każda chwila spędzona w nim sprawia mi przyjemność. Po powrocie do Olsztyna oddałam się aktywności filmowo-czytelniczej, co skutecznie odciągało mnie od jakiegokolwiek twórczego działania. Miałam w planach pomalowanie półki, co w końcu nie wypaliło i kilka innych rzeczy, na które nie znalazłam czasu. Jednak inspiracje zawsze przychodzą nieoczekiwanie.

 Ostatnio odebrałam przesyłkę. W takim oto kartonie:




 W środku (oprócz zamówionego przedmiotu, rzecz jasna) znalazłam reklamówki z marketu i piękną, złotą folię. Pomyślałam, że szkoda byłoby ją wyrzucić i momentalnie przyszedł do mnie pomysł na kolczyki.




 Tadam!




 To niesamowite, jak trwały może być zwykły papier po utrwaleniu go dobrym lakierem. Można z niego zrobić nie tylko biżuterię, ale też inne cuda. Na przykład takie:








 Patera, futerał i gazetnik projektu Magdaleny Godawy. Po więcej zdjęć odsyłam tam: klik!

 A teraz idę kontynuować jesienne porządki. Wpadłam w szał sprzątania mojego mieszkania. Dziś umyłam okna i poukładałam wszystko w szafach. Zostało jeszcze mycie podłóg, ale chyba poczeka do jutra... :)

poniedziałek, 10 września 2012

STO LAT!

 Na początku obiecałam, że od czasu do czasu będę zamieszczać relacje z różnych interesujących miejsc, w których bywam. Na pierwszy ogień idą Cafe Draże, mieszczące się na toruńskim Przedzamczu. Okazja jest nie byle jaka, bo w ostatnią sobotę ekipa obchodziła swoje pierwsze urodziny.

 Dlaczego o nich piszę? Bo jest to miejsce, do którego jestem bardzo przywiązana. Uwielbiam tu przesiadywać. Niezależnie od tego, czy wpadam na kawę w przerwie pomiędzy zajęciami, czy poczytać książkę - zawsze znajdę kąt dla siebie. Kawiarnia otwarta jest na wszystkich - można przyjechać na rowerze lub wpaść ze swoim czworonogiem. Znajdziecie też spory ogródek oraz kącik zabaw dla dzieci.




 Draże stawiają na ekologię, sprawiedliwy handel i domową atmosferę. Możecie tu napić się pysznej kawy, herbaty Fair Trade, regionalnego piwa lub zjeść wegańskie ciasto. Wyposażenie kafejki stanowią autorskie meble i dodatki, wykonane przez młodych, polskich projektantów, niejednokrotnie z wykorzystaniem recyklingu.




 To również miejsce mocno zaangażowane społecznie - atmosferę współtworzy bogaty wybór warsztatów, koncertów i pokazów filmowych. Czekają na Was między innymi: DRAŻliwe tematy - cykl spotkań i wykładów poświęconych prawom człowieka, prawom zwierząt, ekologii, wszelkim tematom społecznym i wolnościowym, sztuce czy literaturze, swappingi - czyli lumpeksowe "wymianki" rzeczy z pozoru starych i niepotrzebnych, warsztaty z ekodizajnu, przeglądy kina niezależnego czy podwieczorki dla dzieci.

 W kafejce działa również Friszop - miejsce, gdzie każdy może zrobić darmowe zakupy. Wystarczy przynieść dawno nienoszoną rzecz czy przeczytaną książkę i wymienić ją na nową. To takie proste :)

 Dosyć gadania, czas na fotorelację!

 Pierwsze urodziny Draży obfitowały w szereg akcji kulturalnych. Całość odbyła się w klimacie mocno street artowym (już o 14 ruszyła bitwa na spraye - grafficiarze + street artowcy). Nie zabrakło też warsztatów z malowania herbatą (Laboratorium Herbaty), szydełkowania, urodzinowego swappingu i muzycznego after party. No i oczywiście mnóstwa pysznego jedzenia.



















































 A tu filmik z pierwszych dni działalności:


 I strona internetowa:


 Toruń, Przedzamcze 6B - wpadajcie do Draży!

 Lokal rekomenduje moja wierna bydgoska towarzyszka, Kamila. Zdjęcie wrzucam, bo ładna dziewoja z niej.




 Trzymajcie się ciepło i wrześniowo. Aktualnie pakuję manatki do Olsztyna - po powrocie kolejna notka i moje ostatnie twory z makulatury. Bajos!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...